Ula i Kuba
czyli piękny ślub w brzydkich czasach
To prawdziwy cud.
Spotkanie 2 Jakubów i 1 Uli. Jak na siebie trafiliśmy? Znamy się z Kubą od dawna, a z Ulą od czasu naszej sesji narzeczeńskiej 😉 Problemem był brak terminu po mojej stronie… miałem tego dnia fotografować wesele w Zakopanem. Czasy pandemiczne jednak to uniemożliwiły. Kuba jednocześnie przezornie napisał do mnie chyba 3 tygodnie przed Wielkim Dniem czy w związku z sytuacją jestem jednak wolny. Tak zaczęła się historia, której ukoronowanie widzicie w formie wizualnej poniżej. slub w czasach zarazy pandemii koronawirusa
Miłość silniejsza niż zaraza i śmierć.
Spotkanie z Parą Młodą zacząłem jak zwykle od przygotowań. Super było towarzyszyć Im w tym czasie. Wszyscy odczuwaliśmy lekkie napięcie. Jak to będzie? Trzeba było pamiętać też przede wszystkim o bezpieczeństwie (zwłaszcza spotykając się w zamkniętych pomieszczeniach). Z uwagi na to, że między przygotowaniami Uli, a wizytą u Kuby miałem czas na przebranie się, mogłem sobie pozwolić na t-shirt (egzotyczną kolorystyką nawiązujący do rękawic XD). Na pracę w masce i gumowych rękawicach I W DODATKU w garniturze w nad wyraz ciepły kwietniowy dzień, miał jeszcze przyjść czas;-)
Na miejsce swojego ślubu Państwo Młodzi wybrali Zamek Bierzgłowski. Moim zdaniem strzał w dziesiątkę;-) To malownicze miejsce wśród budzącej się do życia natury podkreśliło charakter uroczystości (dodatkowo odbywającej się w stosunkowo bliskiej łączności z Paschą). Homilię zaś wygłosił i Sakrament pobłogosławił ks. Dariusz Iwański. Dla mnie: miód na uszy i zaszczyt z powodu spotkania 😉
Kolejny fakt Was zaskoczy: zamkowa kaplica nie była wcale pusta! Nie zignorowaliśmy jednak zaleceń co do dystansu społecznego. Z pomocą przyszła transmisja na Youtube 😉 Podejrzewam, że to rozwiązanie zagości na stałe także na ślubach “popandemicznych”.
Po ślubie daliśmy wyraz naszej radości w krótkiej sesji: najpierw z rodziną i przyjaciółmi, a potem już nieco bardziej refleksyjnej i romantycznej, sami… tzn. ze mną w trójkę. Dla mnie to kolejny dowód, że sesje w dniu ślubu są magiczne. Radość ludzi którzy właśnie wskoczyli wspólnie w przygodę na całe życie to jakiś totalny odjazd. Poza tym wiedzcie, że to był pierwszy ślub sfotografowany przeze mnie od grudnia. Byłem wygłodniały 😉 Mając też we własnej głowie te wszystkie emocje związane z nieudanym urlopem, ucieczką z Filipin (wciąż pracuję nad filmem o tym, będą też zdjęcia), wirusowymi problemami z firmą, niepewną przyszłością – wszedłem na chwilę do świata zupełnie innych wartości: niezmiennych i wiecznych jak miłość 😉 Dzięki Ulciu i Kubusiu za to przeżycie;-) slub w czasach zarazy pandemii koronawirusa
Jeżeli spodobały Ci się moje zdjęcia i chcesz mi pomóc w dalszej pracy, daj mi proszę 5 gwiazdek w Google: KLIK!
Kliknij w poniższy link aby, po podaniu hasła, zobaczyć wszystkie zdjęcia. Możesz ich swobodnie używać, mam jednak prośbę , żebyś w opisie np. na Facebooku podał/a adres mojej strony lub oznaczył/a mój fanpage ?